"Brzuszek po tatusiu a ząbki po mamusi" - taką streszczoną charakterystykę mojej osoby wpajano mi od niemowlęctwa. Rodzina ze strony taty faktycznie ma pewne problemy z nadwagą, o czym gromko informowała mnie babcia zawsze, kiedy jadłam coś słodkiego, obrażając się jednocześnie, jeśli odmawiałam dokładki tortu orzechowego.
Jeżeli chodzi o ząbki mamusi, to prawdą jest, że i mamusia i babcia już w wieku młodzieńczym posługiwały się substytutami uzębienia i własnie te geny radośnie przekazała mi rodzicielka, zapewne, żebym mniej jadła i nie miała "tatusiowego brzuszka". Jednak ten dobór naturalny jakoś tam działa.
Pierwszy raz u dentysty byłam w wieku lat 5, kiedy to bardzo miła pani zaśmiewała się do rozpuku, że sama potrafię sobie koszulkę podrzeć w strachu przed jej sprawnymi rączkami. Sprawne rączki wyrwały mi wszystkie pierwsze mleczaki na raz. Później inne sprawne rączki chciały mi wyrywać zęby stałe, ale doszło do kompromisu, w wyniku którego kilka lat nosiłam aparat, który niewiele mi dał, poza wspomnieniem wiecznie obolałej szczęki.
U dentysty bywałam średnio dwa razy w miesiącu, dzięki czemu dozgonną przyjaciółką źle-uzębionej-mamusi stała się pani dentystka. Po kilku latach już razem umierały ze śmiechu widząc, jak sama drę spodnie, widząc zbliżające się wiertło.
Efekt jest taki, że na myśl o dentyście robi mi się słabo i zazwyczaj z jakiegoś powodu - a to mi znieczuli nie to co trzeba, w wyniku czego nabawię się zapalenia gardła, a to mi się w wierci w zęba obok, a to mi sączykiem rozetnie wargę... Zawsze wesoło.
Ja: Muszę iść do dentysty...
Mamusia: Musisz?! A nie możesz kiedy indziej?!?!?!
Ja: nie mogę bo dziurę mam teraz i boli mnie teraz...
Mamusia: No to idź, jak tak strasznie musisz, ale ja Ci za to zapłacić nie mogę. (foch, trzaśnięcie słuchawką)
Ja: (...) No i muszę Cię poprosić o wsparcie finansowe na dentystę...
Tatuś: Eh, ile mnie te Twoje zachcianki kosztują....
13.7.10
martwy punkt
Śmierć sama w sobie nie jest taka zła. Jest naturalną koleją rzeczy i niezbędnym przeciwieństwem życia. Musi być śmierć, żeby było życie.
Najgorsza jest bezsilność, nieodwracalność. Jak powiedziała pewna mądra kobieta - jak coś jest "na zawsze" to można to jednak jakoś zmienić. Przyszłość z reguły ulega zmianom, dlatego jest tak ekscytująca. A jak pojawi się w głowie "nigdy" to ogrania nas fala paniki. Jak to nigdy? Ale tak nigdy nigdy? Nicość nas przeraża, nieodwracalność pustki.
A śmierć jest nieodwracalną nicością. Nigdy już jej nie powiem, nigdy go nie zobaczę, nigdy nie zadzwonię, nigdy nie napiszę, nie będę mogła jej powiedzieć, nigdy się nie dowie, że...
Jak nie znoszę księży, tak jeden powiedział mi kiedyś dość mądrą rzecz, którą zresztą nie on wymyślił: podchodź do wszystkiego i wszystkich, jakby to miało być ostatnie podejście. Przerażające, ale czy nie lepiej żyć tak, żeby w każdej minucie wszystko było jasne, niż potem w ciemności nocy płakać, że nie powiedziałam jej, jak wiele dla mnie znaczy?
Najgorsza jest bezsilność, nieodwracalność. Jak powiedziała pewna mądra kobieta - jak coś jest "na zawsze" to można to jednak jakoś zmienić. Przyszłość z reguły ulega zmianom, dlatego jest tak ekscytująca. A jak pojawi się w głowie "nigdy" to ogrania nas fala paniki. Jak to nigdy? Ale tak nigdy nigdy? Nicość nas przeraża, nieodwracalność pustki.
A śmierć jest nieodwracalną nicością. Nigdy już jej nie powiem, nigdy go nie zobaczę, nigdy nie zadzwonię, nigdy nie napiszę, nie będę mogła jej powiedzieć, nigdy się nie dowie, że...
Jak nie znoszę księży, tak jeden powiedział mi kiedyś dość mądrą rzecz, którą zresztą nie on wymyślił: podchodź do wszystkiego i wszystkich, jakby to miało być ostatnie podejście. Przerażające, ale czy nie lepiej żyć tak, żeby w każdej minucie wszystko było jasne, niż potem w ciemności nocy płakać, że nie powiedziałam jej, jak wiele dla mnie znaczy?
21.6.10
Nauka języka to nauka kultury
1.
- a co to jest to casa da schiera?
- mieszkanie w zabudowie szeregowej
- ja nie mam pojęcia, co to jest, jak tu żyję 9 miesięcy
- co ja poradzę, jak mi tak książka mówi...
- palazzo trzeba wiedzieć, bo to uniwersalny wyraz na wszystko, wszystko!
- aha... a to ja też mieszkam w palazzo?
- na pewno jak Cię zaczepi Włoch i będzie chciał Cię wyruchać, i będziesz mu musiała powiedzieć, żeby spierdalał, to jak mu powiesz, żę masz domek w gromadzie, to ucieknie gdzie pieprz rośnie...
2.
- w ogóle to "autopresentazione" moje to tak od sasa do lasa. tutaj ubieram czarną spódnicę a tutaj: mam urodziny w grudniu.... no jakbym chciała napierdolona w knajpie kogoś poderwać...
- tak, ooo, podejdź do Włocha w knajpie i strzel mu tekstem, że czasami ubierasz się elegancko, ale tak, to masz urodziny w grudniu i w ogóle to umiesz grać na pianinie
- a co to jest to casa da schiera?
- mieszkanie w zabudowie szeregowej
- ja nie mam pojęcia, co to jest, jak tu żyję 9 miesięcy
- co ja poradzę, jak mi tak książka mówi...
- palazzo trzeba wiedzieć, bo to uniwersalny wyraz na wszystko, wszystko!
- aha... a to ja też mieszkam w palazzo?
- na pewno jak Cię zaczepi Włoch i będzie chciał Cię wyruchać, i będziesz mu musiała powiedzieć, żeby spierdalał, to jak mu powiesz, żę masz domek w gromadzie, to ucieknie gdzie pieprz rośnie...
2.
- w ogóle to "autopresentazione" moje to tak od sasa do lasa. tutaj ubieram czarną spódnicę a tutaj: mam urodziny w grudniu.... no jakbym chciała napierdolona w knajpie kogoś poderwać...
- tak, ooo, podejdź do Włocha w knajpie i strzel mu tekstem, że czasami ubierasz się elegancko, ale tak, to masz urodziny w grudniu i w ogóle to umiesz grać na pianinie
13.5.10
Prawda w filmie katastroficznym
Widziałam już wybuchające wulkany i zalewające kontynenty oceany. Zamarzającą Ziemię, płonącą Ziemię, Ziemię płynącą i skostniałą. Ludzi obłąkanych i padających jak muchy na skutek niewiadomychprzyczynktórenaszabiją. Szalałay zwierzęta i mutowały się rośliny.
Na szczęście zawsze jest w pobliżu sztab w Ameryce, który nas uratuje i nawet kierunek obrotu masy jądra ziemi zmieni, byleby dobrze było. Czyli, że nic nam nie grozi.
Szymborska twierdzi, że "innego końca świata nie będzie". A jeśli "Pojutrze" się spełni? Kto pierwszy zadzwoni do Bruce'a Willisa, żeby wystrzelił się w kosmos i wepchnął asteroidzie petardę w gardło?
Ja chętnie sama wepchnę, zawsze to jakaś opcja na Oscara.
Na szczęście zawsze jest w pobliżu sztab w Ameryce, który nas uratuje i nawet kierunek obrotu masy jądra ziemi zmieni, byleby dobrze było. Czyli, że nic nam nie grozi.
Szymborska twierdzi, że "innego końca świata nie będzie". A jeśli "Pojutrze" się spełni? Kto pierwszy zadzwoni do Bruce'a Willisa, żeby wystrzelił się w kosmos i wepchnął asteroidzie petardę w gardło?
Ja chętnie sama wepchnę, zawsze to jakaś opcja na Oscara.
5.5.10
Zauważone
I cóż.
Bo sobie obiecałam
wywróżyłam
przyrzekłam.
Być może gwiazdy, fusy, popiół i próg.
Dlatego, że tak
I skąd wiesz, że nie inaczej?
I nie kiedy indziej?
W całej swej niepewności
Pewność jest najpiękniejsza,
Brzydota - najciekawsza.
Bo sobie obiecałam
wywróżyłam
przyrzekłam.
Być może gwiazdy, fusy, popiół i próg.
Dlatego, że tak
I skąd wiesz, że nie inaczej?
I nie kiedy indziej?
W całej swej niepewności
Pewność jest najpiękniejsza,
Brzydota - najciekawsza.
4.5.10
Aburd planu 10-letniego
- zastałem panią J.?
- J. P.?
- Tak... my w sprawie loterii....
- J. P. na pewno? Bo jeśli tak to babcia nie żyje od kilku lat...
- Na pewno?!
- Raczej jestem o tym przekonana...
- Pani jest wnuczką? Babcia wzięła udział w konkursie historycznym i go wygrała....
- Jak mogła wziąć udział w konkursie skoro...
- Konkurs był 5 letni, widzę że faktycznie J.P. odpowiedziała na pytania w pierwszym roku... Ale na pewno nie żyje?!
- Proszę pana proszę mnie nie wkurwiać.
- No to trudno, w każdym razie gratulujemy wygranej, nagroda pójdzie do drugiej osoby z listy.
Nawet nie wiem jak to skomentować.
- J. P.?
- Tak... my w sprawie loterii....
- J. P. na pewno? Bo jeśli tak to babcia nie żyje od kilku lat...
- Na pewno?!
- Raczej jestem o tym przekonana...
- Pani jest wnuczką? Babcia wzięła udział w konkursie historycznym i go wygrała....
- Jak mogła wziąć udział w konkursie skoro...
- Konkurs był 5 letni, widzę że faktycznie J.P. odpowiedziała na pytania w pierwszym roku... Ale na pewno nie żyje?!
- Proszę pana proszę mnie nie wkurwiać.
- No to trudno, w każdym razie gratulujemy wygranej, nagroda pójdzie do drugiej osoby z listy.
Nawet nie wiem jak to skomentować.
15.3.10
Aaaaby usprawnić
Zgłoszenie usterki w super-extra-nowoczesnym formularzu serwisu.
Opis usterki: Po włączeniu przestały działać klawisze: enter, backspace, delete, ], ' oraz ?.
Opis usterki odrzucony: -> Opis usterki zawiera niedopuszczalne znaki. Dozwolone są litery, cyfry i znaki specjalne: - @ . _
Absurdalia życia codziennego.
Opis usterki: Po włączeniu przestały działać klawisze: enter, backspace, delete, ], ' oraz ?.
Opis usterki odrzucony: -> Opis usterki zawiera niedopuszczalne znaki. Dozwolone są litery, cyfry i znaki specjalne: - @ . _
Absurdalia życia codziennego.
14.3.10
Klątwa
Mini i-pod
czas posiadania: rok
warunki unicestwienia: porzucenie w PKP
komputer PC
czas użytkowania bezusterkowego: rok
warunki unicestwienia: wepchnięcie pendrivea w przedni wiatraczek wywietrzający oraz zapchanie wywietrznika tylnego w trakcie jego oczyszczania
stan aktualny: agonia dreszczowata
telefon komórkowy
czas użytkowania bezusterkowego: tydzień
warunki unicestwienia: zalanie wodą mineralną w torebce
stan aktualny: schizofrenia i foch-landia stosowana
netbook
czas użytkowania bezusterkowego: 9 dni
warunki unicestwienia: nieznane
czynniki zewnętrzne: "automatyczne aktualizacje" - wizyta samego Diabła
stan aktualny: w śpiączce
Następnym razem kupie sobie piłeczkę odstresowującą, choć pewnie jak ją ścisnę, to pęknie.
czas posiadania: rok
warunki unicestwienia: porzucenie w PKP
komputer PC
czas użytkowania bezusterkowego: rok
warunki unicestwienia: wepchnięcie pendrivea w przedni wiatraczek wywietrzający oraz zapchanie wywietrznika tylnego w trakcie jego oczyszczania
stan aktualny: agonia dreszczowata
telefon komórkowy
czas użytkowania bezusterkowego: tydzień
warunki unicestwienia: zalanie wodą mineralną w torebce
stan aktualny: schizofrenia i foch-landia stosowana
netbook
czas użytkowania bezusterkowego: 9 dni
warunki unicestwienia: nieznane
czynniki zewnętrzne: "automatyczne aktualizacje" - wizyta samego Diabła
stan aktualny: w śpiączce
Następnym razem kupie sobie piłeczkę odstresowującą, choć pewnie jak ją ścisnę, to pęknie.
9.1.10
Depresja wieku dziecięcego?
Kontakt z uczniami dostarcza mi tematów do rozmów i rozmyślań. Młode umysły mają niezwykła zdolność tworzenia realiów z absurdu. Fascynuje mnie także dobór materiałów naukowych podczas lekcji. Moje propozycje często spotykają się z niesmakiem. "Jadą jadą misie", "Zielony mosteczek", a nawet temat z "Kubusia Puchatka" jest nudny. Teraz młodzi adepci oświaty muzycznej pragną wygrywać takie melodie, jak "Rule Britania", "Wisła gola" (?!) i temat z "Hannah Montanah" (jakiś któryś nie wiem).
Rozumiem, czasy się zmieniają. Co jednak podyktowało uroczym 8-latkiem, kiedy w czasie Świąt wybrał następujące utwory do nauki i prezentacji na lekcji: "Chory miś", "Smutny kotek", "O piesku, który szukał domu"? Czyżby zimowe przygnębienie dopadało istoty ludzkie już w tak wczesnym wieku? Szczerze obawiam się o szczęśliwe dzieciństwo tego malca.
Rozumiem, czasy się zmieniają. Co jednak podyktowało uroczym 8-latkiem, kiedy w czasie Świąt wybrał następujące utwory do nauki i prezentacji na lekcji: "Chory miś", "Smutny kotek", "O piesku, który szukał domu"? Czyżby zimowe przygnębienie dopadało istoty ludzkie już w tak wczesnym wieku? Szczerze obawiam się o szczęśliwe dzieciństwo tego malca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)