Widziałam już wybuchające wulkany i zalewające kontynenty oceany. Zamarzającą Ziemię, płonącą Ziemię, Ziemię płynącą i skostniałą. Ludzi obłąkanych i padających jak muchy na skutek niewiadomychprzyczynktórenaszabiją. Szalałay zwierzęta i mutowały się rośliny.
Na szczęście zawsze jest w pobliżu sztab w Ameryce, który nas uratuje i nawet kierunek obrotu masy jądra ziemi zmieni, byleby dobrze było. Czyli, że nic nam nie grozi.
Szymborska twierdzi, że "innego końca świata nie będzie". A jeśli "Pojutrze" się spełni? Kto pierwszy zadzwoni do Bruce'a Willisa, żeby wystrzelił się w kosmos i wepchnął asteroidzie petardę w gardło?
Ja chętnie sama wepchnę, zawsze to jakaś opcja na Oscara.
13.5.10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz