W domu mam swoisty szpital - co rusz ktoś chory, albo lekko chory, albo całkiem chory, albo przeziębiony... Zapytałam siebie "dlaczego?" i odpowiedź przyszła sama: kompletny brak odporności! A skąd brak odporności? Ano z braku ruchu, tak uogólniając.
Polskie urzędniczki niedawno przeraziła myśl, że dyrektorzy instytucji mogą przejąć skandynawski pomysł na obowiązek noszenia krokomierza ze sobą i wyrobieni w ciągu dnia odpowiedniego dystansu chodzonego. Nie dość biegają po korytarzach i z pokoju do pokoju? Nie dość się nachodzą po schodach? Ano nie dość! Bo przecież takie dreptanie tam i z powrotem to nie to samo co spokojny odprężający spacer. Czy naprawdę na ekranie pojawić się musi mądry pan pod krawatem, żeby ludzie uwierzyli, że pół godziny ruchu na świeżym powietrzu jest bardziej efektywne i cenniejsze dla zdrowia od leżenia przed TV po dniu w pracy?
Nie chodzi tu przecież o uprawianie wielkowyprawowej turystyki, ani planowanie wycieczek na Everest! Kilka brzuszków, kilka skłonów i na piechotę kilka przystanków w kierunku do domu z pracy... a serduszko od razu będzie żywiej biło! I niech nam w sportowej eksploracji świata zewnętrznego nie przeszkodzi zima - to właśnie teraz przecież powinniśmy się hartować i uodparniać.
Co bardziej już zaznajomionym z tematem polecam weekendowy wypad w góry, może być mniejsza mieścina, gdzie znajdziecie kilka kilometrów sympatycznej ścieżki. W takich okolicznościach przyrody mały jogging, nordic walking chociażby z kijkami od nart, albo tradycyjny zwykły spacer naładują Wam baterie na długo.
Także - raz dwa! Ruszamy nóżkami!
21.1.11
15.1.11
Kiedy wieczorem plucha
Wczoraj było z wieczorem kiepsko, głównie dlatego, że pogoda niespecjalnie nastraja do ruszania się z domu (czekam na zapowiadane na poniedziałek słońce...). Z początkiem roku obiecałam sobie jednak sumiennie, że nie dam się marazmowi i będę sobie organizować czas - w Moim Szacownym Mieście naprawdę jest gdzie pójść. codziennie. biorąc pod uwagę moje zamiłowania przejrzałam kalendarze imprez i na hasło "folk" znalazło się kilka propozycji.
Po pierwsze - koncerty. Prawie każda knajpa w prawie każdym mieście oferuje w którymś momencie koncert mniej lub bardziej folkowy. Warto się przemóc i dać szansę młodym składom, które w sposób alternatywy podchodzą do polskiej ludowości.
Po drugie - wystawy i spotkania. Wiecie ile "klubów podróżnika" i slajdowisk ile wystaw jest organizowanych codziennie? Raz wdepniecie do ciemnej piwnicy, gdzie miły pan opowie o wycieczce do Afryki i już macie nowych znajomych i nowe zajęcie na kilka lat.
No i po trzecie - dobre wino. To wbrew pozorom też sposób na poznanie kraju i jego kultury. Polecam wybieranie butelek po etykietkach, kształtach itp. "nieistotnych rzeczach". Popijając cenny trunek można we własnym domu otworzyć drzwi do innego świata - poszukać informacji na temat kultury, tradycji danego kraju a w końcu... sposobów dojazdu i noclegów.
Postanowienie noworoczne: CHCIEĆ.
Po pierwsze - koncerty. Prawie każda knajpa w prawie każdym mieście oferuje w którymś momencie koncert mniej lub bardziej folkowy. Warto się przemóc i dać szansę młodym składom, które w sposób alternatywy podchodzą do polskiej ludowości.
Po drugie - wystawy i spotkania. Wiecie ile "klubów podróżnika" i slajdowisk ile wystaw jest organizowanych codziennie? Raz wdepniecie do ciemnej piwnicy, gdzie miły pan opowie o wycieczce do Afryki i już macie nowych znajomych i nowe zajęcie na kilka lat.
No i po trzecie - dobre wino. To wbrew pozorom też sposób na poznanie kraju i jego kultury. Polecam wybieranie butelek po etykietkach, kształtach itp. "nieistotnych rzeczach". Popijając cenny trunek można we własnym domu otworzyć drzwi do innego świata - poszukać informacji na temat kultury, tradycji danego kraju a w końcu... sposobów dojazdu i noclegów.
Postanowienie noworoczne: CHCIEĆ.
Subskrybuj:
Posty (Atom)